lutego 08, 2017

Dla Mamy





Wspomnienia zazwyczaj budzą się w nieoczekiwanym momencie. To nieprawdopodobne jaką pojemność ma nasz umysł. Ile rzeczy w nim zasypia i potrafi przespać pół życia aż tu nagle... No właśnie. Wsiadłam w nocy do autobusu jak przez ostatni tydzień popołudniówek. Siadam, jadę do domu. Jak co wieczór. Jak co wieczór słyszę radio zanim założę słuchawki. Usłyszałam pierwsze wersy i ogarnął mnie dreszcz. Silny, wyrazisty przeszył całe moje ciało... Ragtime. Zapomniałam... Przysięgam, zapomniałam o tym. Tak emocjonalne, tak poruszające. Kilka sytuacji z dzieciństwa, pozornie zwyczajnych, o których zapomina się na drugi dzień. Wrócił do mnie każdy wers, każdy akord, każda nuta. Z tym wszystkim odtworzyły się uczucia i obrazy... Obrazy mojej mamy. Z tamtych lat. Moja rodzina kochała muzykę. Degustacja Budki Suflera miała miejsce przy każdym rodzinnym spotkaniu. Nie chodziłam spać w weekendy i wakacje po dobranocce. Nie kazano mi odmawiać pacierza, choć i tak to robiłam. Mogłam się bawić, oglądać bajki, biegać po dworze, przychodzić do mamy i podjadać z jej talerza. Budka Suflera brzmiała gdzieś w tle. Albo była na tapecie i śpiewano ją zbyt głośno. Ale zawsze była. I zawsze była w tym wszystkim mama. Pamiętam. Jej ciepłe dłonie, ciepły brzuszek gdy tuliłam się do niego jak przychodziłam położyć głowę na jej nogach. Pamiętam jak patrzyłam na Nią z dołu. Jak kołysała się rytmicznie do piosenek, co jakiś czas spoglądała na mnie i przegarniała moje włosy. Była taka piękna. Delikatna, najwspanialsza, moja. I pamiętam jak było na dworze chłodno, ja przychodziłam się do niej tulić. Kładłam głowę na jej klatce piersiowej. Do dziś pamiętam dźwięk wdychanego przez Nią powietrza. Miarowe, miękkie oddychanie. Nawet podstawowe czynności i odruchy, które wykonywała, wydawały się być jedyne w swoim rodzaju. Tak wiele mam myśli a słowa przychodzą mi do głowy tylko dwa. Piękna... I moja. Taką ją pamiętam z dzieciństwa. Cała moja, po mojej stronie, chroniąca mnie przed złym światem jedną ręką. Właśnie tak. Obejmując mnie swoją delikatną ręką sprawiała, że czułam się bezpiecznie.. .Właśnie wtedy. Kiedy był chłodny wieczór, grill dogasał, a w tle rozbrzmiewał Ragtime. Nie było mi zimno, bez znaczenia były podwórkowe potyczki. Miejsce pod skrzydłem mamy było najbezpieczniejszym miejscem na Ziemii. A głos Cugowskiego będzie zawsze miał zapach jej perfum, granatowy kolor jej sukienki i chłód letnich wieczorów.
Kocham Cię Mamusiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Pseudolejdi. , Blogger