stycznia 19, 2017

Jaki by nie był.




Siedziałyśmy razem pod ścianą, popijałyśmy wódkę z sokiem grejpfrutowym i dyskutowałyśmy o życiu. O takim życiu, jakie mamy, o naszym dwudziestopięcioletnim życiu, naszych związkach, sukcesach i porażkach. I M. powiedziała jedną rzecz, o której długo po tej rozmowie nie mogłam zapomnieć. 
- P. jaki by nie był,  to on jednak nigdy by... 


Nieważne co on nigdy by. Nieistotne. Ważne, że "jaki by nie był". JAKI BY NIE BYŁ! Myślałam o tych czterech niewinnych słowach bardzo długo i nie godziłam się na to, że ona tak bardzo obniżyła sobie poprzeczkę. Za bardzo mi na niej zależy, zbyt wiele potencjału i mądrości w niej widzę, by tak po prostu mogła mówić o swoim facecie 'jaki by nie był'. 

Kocha go, to pewne. Staje twarzą twarz ze sobą i kłamie sobie w żywe oczy, że dobrze jest jak jest. Minęło sporo wspólnie spędzonego czasu przecież. Przecież W SUMIE nie jest zły. Po pijanemu nie odwala burd, nie podnosi na nią ręki, nie wyzywa od kurew. Tylko jaki by nie był... Całe życie niezadowolony, z krzywą miną, z pretensjami na wejściu do domu, z łaską zgadzający się na zrobienie czegoś w domu, oczywiście ostentacyjnie okazując swoją obrazę. Cokolwiek mu powie, odpowiedź jest odburknięciem. Powie mu, że coś jej przeszkadza- on wyrzuca jej to co zrobiła dwa lata, trzy miesiące i osiem dni temu. Większość dialogów kończy się słowami 'a Ty...'. Jakikolwiek wyjazd kończy się zwieszoną miną, bo wydał parę złotych. Nie podejmuje decyzji, ale obraża się o to, że ona je podejmuje i wszystko znowu musi być na jej. Tylko kiedy ona go pyta o zdanie, on odpowiada 'nie wiem'. Kiedy ona ma ważną rozmowę w pracy, szansę awansu i musi przysiąść nad materiałem do nauki, on jęczy, że oczywiście musi być zepchnięty na boczny tor. Zrobił się miałki, zgorzkniały i toksyczny. Ale wiecie... jaki by nie był. 

Kiedy chodziłyśmy razem do szkoły, widziałam w niej pewną siebie dziewczynę z dużymi możliwościami, przed którą świat stoi otworem. Wróżyłam jej silnego, zdecydowanego faceta u boku i wielka karierę. Dałabym sobie ręce poucinać, że będzie gonić marzenia. Ale zadowoliła się życiem jakie ma. Nie wykorzystuje swoich możliwości, przyjmuje to co przyjdzie z niedużym wysiłkiem. Tak jak on. Kiedy przejdzie jej złość na P., szuka w nim dobrych cech, żeby sobie jakoś wytłumaczyć, że w sumie nie jest źle. Kiedy pojawi się cień uśmiechu na jego twarzy lub przejaw ludzkich zachowań, chwila ta jest wiekopomna, warta uwagi i rozwodu nad tym. I wtedy właśnie 'jaki by nie był'. 


Pamiętasz jak byłaś mała, skakałaś po drzewach i zbierałaś żaby? Jakby to było wczoraj, co? A ile teraz masz lat? Ile czasu minęło? Przerażające, nie? Przecież przed chwilą zdzierałaś kolana na ulicy a dzisiaj zdajesz maturę, wybierasz studia, podpisujesz umowę o pracę, zakładasz konto w banku. Wiesz, że kolejne tyle lat znowu minie jak moment? A nawet jeszcze szybciej, bo masz więcej na głowie. I potem minie kolejna chwila, spojrzysz w lustro i przywitasz się z pomarszczoną twarzą, na której maluje się cała Twoja przeszłość. Czy w tym zwariowanym świecie nie warto zawalczyć chociaż o wspierające ramię, o troskę, czułe spojrzenie? O pewność, że gdy zamkniesz drzwi i staniesz w swoim przedpokoju, za kolejnymi drzwiami czeka na Ciebie azyl. Czeka ktoś, kto przyniesie ukojenie po całodniowym zgiełku, po wrednych babach w kolejkach i w urzędowych okienkach, a nie będzie kolejną cegłą w Twoim życiu... Patrząc teraz na swojego partnera (lub partnerkę) dodaj mu kilkadziesiąt lat, odejmij codzienne wychodzenie do pracy, wigor, odejmij od Waszego związku seks. Co zostało? Pogoda ducha, życzliwość? Czy odwrotnie- tylko zabuczała morda? 

Żadne z nas nie zasługuje na nijakość! Na wegetację, bezczynne czekanie na lepsze jutro. Pamiętajmy, że to w jakiej sytuacji się znajdujemy, to przede wszystkim NASZ wybór. Bo mamy wybór. Zawsze jest jakiś krok prowadzący do zmian na lepsze. Boisz się? To znaczy, ze wszystko z Tobą dobrze i mózg pracuje poprawnie. Ludzie boją się nieznanego... Ale strach motywuje i zmusza do ostrożności. Czasu mamy mało, zadbajmy o jego jakość. Jesteśmy tego warci. Wszyscy. Naprawdę. 

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Na co czekasz? "Zawsze jest jakiś krok prowadzący do zmian na lepsze" :)

      Usuń
  2. Oj prawda, najgorsza jest bierność w związku.
    Opisana nijakość tylko wyniszczy oboje partnerów.
    Z pewnością bardziej pewnie dotknie kobietę przez jej delikatność i skłonność do refleksji.
    Trzeba się pozbyć się problemu i znaleźć kogoś, kto będzie wspierał - każdy zasługuje na szczęście, zrozumienie, prawdziwą miłość... ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo istotny temat i myślę że wiedzy na ten temat nikomu mnie brakuje, a jednak wciąż spotyka się związki z patologiczny uczuciem na przedzie. Miłość potrafi oslepic nawet najbardziej walczącego i świadomego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, pięknie spuentowałaś mój tekst! Pozdrawiam

      Usuń
  4. Trafiłam dziś na ten tekst i puściła we mnie tama łez, czuję się tak jakby ktoś powiedział mi bardzo bolącą prawdę ale jestem ogromnie wdzięczna za to. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zadbałaś o siebie i postanowiłaś poszukać szczęścia, na które zasługujesz <3

      Usuń

Copyright © 2016 Pseudolejdi. , Blogger